Forum www.SGMUFFIN.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Off-top
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 107, 108, 109 ... 164, 165, 166  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.SGMUFFIN.fora.pl Strona Główna -> Gadu Gadu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
iga
Rasowy Rastaman
Rasowy Rastaman



Dołączył: 24 Gru 2010
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kujawyyy

PostWysłany: Wto 11:44, 26 Lip 2011    Temat postu:

ja tu wchodze codziennie, ale nie chce mi sie pisac xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monn..!xD
United
United



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 1105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głuszyca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:22, 26 Lip 2011    Temat postu:

może tak jest...... ejj zróbmy coś żeby znowu wszystko się ożywiło Smile jakieś pomysły??

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brzózka
United
United



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:02, 26 Lip 2011    Temat postu:

Same nic nie zrobimy, zresztą nie ma już tyle wywiadów co kiedyś, część wyjechała na wakacje, część tylko czyta posty... Ale póki jest nas chociaż trochę, to forum nie wymrze całkowicie Wink

Ok dziewczyny, skończyłam dziś pisać "Kamila Bednarka i Toi Toie Tajemnic". Nie jestem zadowolona z zakończenia, tak samo jak ze sceny ze smokiem. Ale czuję że nic lepszego nie wymyślę, a większą wenę mam na swój drugi, większy projekt. Zapraszam więc do czytania, oceniania i takie tam Wink

Kamil Bednarek i Toi Toie Tajemnic (parody) cz. III

ROZDZIAŁ 5

Kamil stał nieruchomo, sparaliżowany ze strachu. Tymczasem pysk bestii był coraz bliżej.
Dlaczego mnie nie zabija?- pomyślał struchlały Kamil.- Może lubi się pobawić ze swoją ofiarą?
Smok wysunął rozdwojony język, świdrując go wzrokiem. Otworzył paszczę, a Kamil skulił się, oczekując na cios...
-No nie!!! O MÓJ BOŻE, ty jesteś Kamil Bednarek!
Kamil wytrzeszczył oczy. Ten smok gada?!
-Tak, tak, poznaję! No nie, Kamil Bednarek przed moim domem! No nie wierzę! Kocham cię, wiesz? Jesteś taki słodki, że mogłabym cię schrupać normalnie!
Chłopak przełknął ślinę.
-Ale nie zrobisz tego, prawda?
-Chrrr chr chrrrr chr!- smok wydał z siebie serię chrząknięć, najwyraźniej śmiejąc się. Wypluł coś, co pewnie było jego śliną, roztapiając nią skałę na lewo od Kamila.
-Och, no coś ty, przecież to tylko przenośnia! Nie miałam nikogo w przełyku od...- tu pogrzebała sobie pazurem w zębach i wyciągnęła spomiędzy nich traperskiego buta, a Kamilowi opadła szczęka.- No nic, yy... Zresztą mniejsza- wyrzuciła beztrosko but w przepaść, gdzie po minucie spadł z głuchym łupnięciem na dno.
-Taaaak... To co cię sprowadza w moje strony?
Kamil przełknął ślinę.
-Ja... Ja jestem tu przypadkiem i ten... Muszę się dostać na... Na pociąg, tak, właśnie, na pociąg. Bo jadę do domu i...
Smoczyca położyła mu wielki pazur na ustach, czym natychmiast go uciszyła.
-Ech, te wymówki i wymówki...- mruknęła, drugą łapą trzymając gigantyczną fajkę. Zapaliła ją jednym dmuchnięciem płomieni z paszczy i wsadziła sobie do ust, pykając ją z lubością.- Och, chyba nie przeszkadza ci, że palę?
-Eee... Nie, nie, jasne że nie.
-Bo wiesz, kiedyś był tu taki osioł... Gadający osioł, z takim niemiłym, dużym zielonym glutem... I ten osioł powiedział, że ma astmę i nie może przebywać w "strefie dla ziejących". Fakt, połknęłam wtedy paczkę papierosów... Ale był wtedy ubaw!- zarechotała.- Przez to teraz wolę fajki.- wypuściła z niej wielkie kółka dymu.- Są znacznie zabawniejsze!
-Taaaak... Na pewno. Słuchaj, skąd mnie tak właściwie znasz?
Czuł się dziwnie rozmawiając z mityczną bestią i to w dodatku uzależnioną od nikotyny, ale musiał ją zagadać póki nie wymyśli, jak się z tej sytuacji wyplątać.
-Och, no wiesz, parę lat temu byli tu dwaj turyści... Całkiem mili, i tak fajnie chrupali w zębach... To znaczy, to oni dali mi ten telewizor. No i zobaczyłam w nim ciebie i od razu pomyślałam: o, ten to jest słodki! No i teraz jesteś tu, cały słodki, a ja tu, i siedzimy razem. Fajnie, nie?- zakończyła entuzjastycznie, machając długim ogonem niczym pies.
-Tak. Bardzo fajnie- powiedział Kamil, zezując w bok na ścieżkę.
-Z nikim nie gadałam już od wieków!- ryknęła niespodziewanie smoczyca, zalewając się łzami, które natychmiast zgasiły płomień fajki.- Wszyscy ode mnie uciekaaaaają! A ja jestem taaaaka samoootna!- zaniosła się histerycznym szlochem; wielkie krople spadły na głowę Kamila, przemaczając go doszczętnie.
-Wszyscy tylko krzyczą: o nie, to taki straszny smooook! A ja chcę z kimś porozmaaaawiać!
-Wiesz, mogłabyś nie jeść ludzi- zaproponował nieśmiało Kamil, uciekając poza pole rażenia łez.
-Tak- chlip!- myślisz?- powiedziała smoczyca, ocierając oczy łapą.
-Jasne.
-Dzięku- uuuu- uję!- znów się rozpłakała. Wzięła Kamila w objęcia i przytuliła mocno. Chłopak poczuł, że za chwilę pękną mu żebra.
-Jesteś taaaaaki dooooobry! Taaaaki d- doooobry!
-Hej, hej, spokojnie! Nie zgnieć mnie!
-Wiesz, bo ja mam kompleksy- powiedziała wstydliwie.- Na przykład kiedyś pewien troll w zielonych spodenkach mi powiedział, że wyglądam jak kupa.... kupa...
-Kupa czego?
-Nie żadna kupa, tylko jak kupa!
-Ahaaaa...
-No!- pociągnęła nosem.- Co za cham! A sam ma twarz jak szczerbaty krowi placek, chlip!
-Hej, nie przejmuj się, no... To tylko... eee... zawiść...
-Wiesz co?- poderwała gwałtownie głowę- Od dziś zostaję wegetarianką! To ci co nie jedzą mięsa, nie?- dodała z niepokojem.
-Tak.
-Właśnie! Ale, Kamil, mam do ciebie prośbę...
-Jaką?
-Mógłbyś mi zagrać na saksofonie?
Chłopak o mało co nie spadł w przepaść z wrażenia.
-Ale nie mam saksofonu...
-Och, nie szkodzi. Był tu kiedyś taki grajek, zaraz, gdzie ja to mam...
I zanim Kamil zdążył się zorientować, wsadziła mu w ręce trochę mokry saksofon.
-Połamałam sobie na nim siekacza, za nic nie chciał się przeżuć. Walił mnie nim w głowę, do dziś mam guza...- pokazała mu dużego guza pomiędzy oczami.- No nic, graj.
Położyła się przy wejściu do groty i przymknęła oczy, zadowolona.
Kamil spróbował oczyścić go ze śliny, z miernym jednak skutkiem. Zagrał więc na próbę parę dźwięków. Smoczyca zakołysała łbem. Zagrał dalej. Po chwili usłyszał miarowe chrapanie. Ciągle grając, przesunął się w stronę ścieżki wiodącej w dół góry. Wreszcie rzucił saksofon na ziemię i puścił się biegiem, odprowadzany przez dudniące chrapanie smoczycy.
Zatrzymał się dopiero gdy dotarł do linii drzew u podnóża góry. Próbował dostrzec stąd zamek, nic jednak nie zobaczył. Jakby zamku nigdy nie było. Odwrócił się, chcąc odejść, gdy nagle straszny ryk poderwał do lotu stado kruków, odbijając się echem wśród drzew.
-Wrrrrr!!! Zostawił mnie! A nawet nie zrobiłam sobie z nim zdjęcia!!! I nie mam autografu!!! Świat jest do dupy!!! Idę się pociąć!
Kamil rzucił się między drzewa, byle dalej od tamtych gór.

***

-I co? Znaleźliście go?- Szymon dobiegł do swoich przyjaciół z niepokojem na twarzy.
Maciek, Radek i Kuba stali przy busie z nietęgimi minami. Żadnemu z nich nie udało się odnaleźć Kamila; nikt w Kupkowie go nie widział. Jedyną reakcją gdy o niego pytali były podniecone piski dziewczyn i wzruszanie ramionami starszych.
-Nigdzie go nie ma- powiedział smętnie Maciek.
-No i gdzie ten debil się podziewa? Niech go tylko złapię...- Kuba zabębnił palcami o maskę busa, zaciskając zęby.
-Ja myślę, że coś mu się stało- stwierdził Radek, przygryzając wargę.- Nigdy nie znikał na tak długo. A przynajmniej bez wyjaśnienia gdzie idzie.
-Więc co robimy? Nikt go nie widział, nikt nic nie słyszał...
-A ja wam mówię, że to ma coś wspólnego z tą toaletą- upierał się Radek.
-Radziu, niby jak mieliby porwać go kosmici?- westchnął Szymon.- Może sprzątacze go zabrali bo się zapchał albo coś...
-Jak coś, co nie ma odpływu, może się zapchać?
-Hej, nie kłóćcie się- przerwał im Maciek, bo Szymon już otwierał usta.- Nie wiem, może sprawdźmy jeszcze raz teren wkoło sceny. Może coś preoczyliśmy? Może Kamil wpadł w dziurę i nie może z niej wyjść albo uderzył się o gałąź i leży gdzieś nieprzytomny lub... Nie, nie porwali go kosmici- dodał, widząc spojrzenie Radka.- Chodźcie.
-A co, jeśli go nie znajdziemy?- szepnął Kuba.
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem...

***

Kamil potknął się po raz dwunasty o wystający korzeń.
-No i po co te cholerne drzewa ktoś tu poustawiał?!- prawie krzyknął ze złością, masując sobie kolano i wstając.
Biegł już od dłuższego czasu, ale nie widać było, by ktoś go ścigał; najwyrażniej Paulina jeszcze nie przyjechała z księdzem. Co znaczyło, że ma jeszcze trochę czasu, zanim zacznie go gonić. A wolał być jak najdalej stąd, gdy odkryje jego ucieczkę.
Przeszedł parę kroków. Nagle ujrzał prześwit między gęstymi drzewami. Wszedł w niego i wypadł z lasu na pobocze jakiejś zaniedbanej drogi. Po jej drugiej stronie widać było zapomnianą przez wszystkich stację benzynową. Po chwili wahania przeszedł przez pustą jezdnię i wszedł do wnętrza budynku stacji.
Było tu strasznie pusto. Półki były właściwie opustoszałe, od toalet bił przeraźliwy smród, a nad sufitem brzęczało leniwie stado much. Podszedł ostrożnie do kasy.
-Halo? Jest tu kto?- zawołał.
Przez dłuższą chwilę nic się nie działo. Potem jednak z zaplecza dobiegł jakiś szmer, potem rumor i zza zasłony wyłonił się zasuszony staruszek z wrednym wyrazem twarzy.
-Czego?- zapytał, opryskując Kamila śliną i wkładając sobie do ust sztuczną szczękę.
-Gdzie ja jestem?
-Gdzie ja jestem. Ten się mnie pyta gdzie ja jestem! No jak to gdzie, nie widać? W sklepie jesteś! Doprawdy, ta dzisiejsza młodzież!- mruknął pod nosem.
-Tak, ale w jakim mieście?
-W Karaluchowie, to cztery kilometry za Kupkowem. Kupujesz coś czy nie?- dodał napastliwym tonem.
-Eeee...- Kamil rozejrzał się po pustych półkach.- Poproszę Red Bulla- powiedział, dostrzegając puszkę napoju w najdalszym kącie. Zaczął mu świtać pewien pomysł.
-Pięć dwadzieścia- warknął staruszek, rzucając mu puszkę.
Kamil pogrzebał chwilę w kieszeniach. Wysypał wszystkie drobne, które miał, na ladę i szybko wyszedł ze sklepu. Odszedł na bezpieczną odległość od ciekawskiego wzroku staruszka, otworzył puszkę z cichym sykiem i zawahał się. Co, jeśli na niego to nie działa tak jak na Paulinę? Nie miał jednak wyboru. Wypił wszystko jednym haustem i wzdrygnął się: napój był okropny. Po chwili poczuł jednak przypływ energii i dziwne mrowienie na plecach. Zerknął za siebie kątem oka i ujrzał średniej wielkości motyle skrzydła.
-Motyl?!- mruknął, krzywiąc się.- To nie mógł być orzeł?
Zamachał skrzydłami na próbę. Wzbił się powoli w powietrze. Zawisł dwa metry nad ziemią, to opadając, to wznosząc się.
-Cóż, musi mi to wystarczyć- westchnął i pofrunął powoli wzdłuż szosy.- Do Kupkowa! Mam nadzieję, że chłopaki jeszcze nie wyjechali- dodał zaniepokojony.

***

Czwórka przyjaciół siedział na trawie z ponurymi minami.
-To już koniec- mruknął Maciek, zwieszając głowę.
-Nigdzie go nie ma- mruknął Kuba.
-Wszędzie szukaliśmy- dodał Szymon.
-A ja dalej twierdzę że porwali do kosmici- szepnął Radek tak cicho, że nikt go nie dosłyszał.
-Musimy znów zawiadomić policję o jego zaginięciu. Minęły już prawie dwa dni, nie mogą tego zignorować. Sami nic nie zdziałamy...
-Tak. Chodźmy.
Wszyscy powoli wstawali z ziemi, otrzepywali się i szli do busa. Kuba odwrócił się by spojrzeć ostatni raz na scenę Kupkowa, gdy nagle zobaczył nadlatujący znad strony lasu ciemny kształt.
-Hej, zobaczcie! Co to takiego?
Wszyscy wlepili w to coś wzrok. Dziwna rzecz co jakiś czas opadała metr w dół, to powoli wznosiła się w górę. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że zmierza prosto na nich.
-To kosmita!- krzyknął Radek.- Prawdziwy kosmita!
-Coś ty, to jakiś dziwny ptak- powiedział Maciek, mrużąc oczy.
-Chłopaki!- krzyknął Szymon z niedowierzaniem.- To Kamil!
-CO?!
-Hej, hej!- dobiegło ich wołanie z góry.
Rzeczywiście, był to Kamil. Machał do nich, uradowany, zniżając lot by wylądować.
-Ale się stuningował skubaniec- mruknął Maciek z zazdrością, obserwując Kamila, który teraz spadł na ziemię jak worek kartofli.
Wszyscy podbiegli do niego i pomogli mu wstać. Chłopak był trochę oszołomiony po upadku, ale uśmiechał się do nich promiennie, patrząc na ich pełne niedowierzania twarze.
-Kamil!- Radek złapał go za ramiona i potrząsnął.- Jesteś tam? Powiedz, że nie wyssali ci mózgu! Jak ci dorobili te skrzydła? O nie- załamał ręce- skrzyżowali go z motylem! Już nigdy nie będzie taki sam! Będzie bzyczał, żywił się kwiatami, aż wreszcie pożre go zmutowana żaba z rozdwojeniem jaźni! Kamil, Kamil, wróć do nas, błagam!
-Hej, hej, Radziu, spokojnie- teraz to Kamil potrząsnął spanikowanym przyjacielem.- Nic mi nie jest, widzisz?- wskazał na swoje plecy; skrzydła motyla właśnie kurczyły się, by po chwili zniknąć.
-Och, no tak- powiedział trochę nieprzytomnie.- Więc jednak ci nie wyssali mózgu... Całe szczęście... Tak...- i osunął się na ziemię.
-Zemdlał- stwierdził rzeczowo Szymon.- Biedak.
-No, Kamil, musisz nam wytłumaczyć to i owo- powiedział Kuba z założonymi na piersi rękami.
-Tak, tak, wiem. Ale chyba nigdy mi nie uwierzycie.
-Mamy silne głowy, dawaj.
-No dobra. Więc poszedłem po koncercie do Toi Toia...


***

-Kamilku, już jestem!- zaświergotała Paulina, wchodząc do lochu. Za sobą targała związanego, zakneblowanego i wyraźnie stłamszonego księdza.
-Kamilku?- powtórzyła, rozglądając się po lochu. Otworzyła drzwi Toi Toia i zajrzała do środka.
-Mężusiu? Gdzie jesteś?- zawołała niepewnie.- Mężuuusiuuuu!!!
Nagle straszna prawda uderzyła ją w twarz. Wybiegła szybko na zewnątrz, tratując przy okazji przerażonego duchownego. Stanęła przed grotą smoka.
-Smoczyco! Smoczyco, wyjdź!
Wyraźnie zapłakana smoczyca wyszła na zewnątrz, chowając za plecami fajkę.
-Powiedz, czy widziałaś tu ostatnio Kamila Bednarka?
Nieoczekiwanie dla niej smoczyca wybuchła płaczem, oblewając Paulinę swoimi wielkimi łzami.
-Ta-aaaa-ak! Widzia-aaaa-łam go! Był ba-aaaa-ardzo miły! A po- ooo-otem zagrrrrał mi na... saksofo-ooo-nie i u-ucie-eeekł....
-UCIEKŁ?!- wrzasnęła mrożącym krew w żyłach głosem Paulina.- Jak to: uciekł?
-No n-nie wiem... Po prostu mi zag- grał, a ja się zdrzemnęłam... A jak się obudziłam to już go n- nie było...
Z twarzy Pauliny odpłynęła wszelka krew.
-Mój mężuś chciał ode mnie uciec- syknęła.- Udało mu się to. Jak on śmie, tak uciekać?
Nagle jej twarz przybrała wyraz rozmarzenia.
-Och... Och, no tak, to jasne... Chciał zrobić mi niespodziankę i poszedł po prezent dla mnie...
Smoczyca patrzyła na nią z lekkim zdziwnieniem.
-Smoczyco?- zwróciła się nagle do tamtej o wiele łagodniejszym tonem.- Nie chciałabyś rozprostować skrzydeł?
-Och, no wiesz, dawno tego nie robiłam- powiedziała smoczyca, rozwijając skrzydła i ruszając nimi.- A czemu pytasz?
-Bo- odrzekła Paulina, a oczy zalśniły jej stalą- czas znaleźć mojego mężusia.

ROZDZIAŁ 6

-Naprawdę więziła cię w Toi Toiu?
-Nie w Toi Toiu, tylko w lochu.
-To co wreszcie było z tym Toi Toiem?
-No, ten teges... Wiesz, kiedy dwie małe pszczółki się spotykają to...
Przerwał mu wybuch śmiechu.
-I na serio dałeś się tak wykorzystywać?- zapytał Szymon, ocierając łzę z oka.
-A co miałem zrobić?- burknął Kamil.- To wariatka, mówiła do mnie "mężusiu" i chciała wziąć ze mną ślub!
Kolejny wybuch śmiechu.
Cała piątka stała przed busem, słuchając opowieści Kamila, z każdym słowem coraz bardziej absurdalnej. Chłopak co chwila zerkał niespokojnie w niebo- co jeśli Paulina nadleci i znów go porwie?
-Możemy już jechać?- zapytał nerwowo.- Chciałbym być daleko stąd.
-Jasne, stary.
Wszyscy wsiedli do środka. Szymon odpalił silnik i ruszyli. Nie zajechali jednak nawet czterech kilometrów, kiedy gdzieś za nimi rozległ się przerażający ryk.
Kamil szybko przepchał się do okna, tratując siedzącego przy nim Maćka.
-Stary, gnieciesz mi klejnoty- wymamrotał Maciek z twarzą przyciśniętą do szyby.
-Kupisz sobie nowe- powiedział nieprzytomnie Kamil, wypatrując ciemnego kształtu na niebie.
-Co to było?- zapytał zaniepokojony Radek, wykręcając szyję.- UFO?
-Skończ już z tymi kosmitami, to przestaje być śmieszne!- ofuknął go Szymon, zerkając do lusterka.
Kamil głośno jęknął. Właśnie dostrzegł ciemną chmurę, przybliżającą się do nich z zawrotną szybkością.
-O nie! Szymon, gaz do dechy, szybko!
-Już się robi!
Szymon z przewrotnym uśmieszkiem nacisnął pedał gazu. Wszystkich mocno zarzuciło; Kamil, wciąż z twarzą przy szybie, wylądował całym ciałem na Maćku, wciskając go w siedzenie.
-Au- jęknął tylko Maciek, a łzy bólu napłynęły mu do oczu.- Kamil, zejdź ze mnie!- powiedział piskliwym głosikiem.
-Przepraszam brachu- chłopak szybko zajął swoje miejsce, co chwilę zerkał jednak niespokojnie do tyłu; ciemna chmura wcale się nie oddalała- wręcz przeciwnie, przybliżała się z każdą chwilą.
-Nie możesz szybciej?!- krzyknął zdesperowany, zaciskając palce na oparciu kierowcy.
-Spokojnie, nie zauważy nas. Zresztą, skąd niby możesz wiedzieć, że to ona? I skąd ona wie, gdzie ty jesteś?
-Czuję to- szepnął.- Takie nieprzyjemne uczucie. Wiem że ona wie, i ona wie, że ja wiem że ona wie.
-To nam wyjaśniłeś- mruknął przyjaciel. Skręcił gwałtownie w boczną dróżkę, co sprawiło, że z powrotem wszyscy powpadali na siebie.
-Dalej myślisz, że mogę kupić sobie nowe klejnoty?!- krzyknął ze złością Maciek, gdy pędzili po polnej drodze, podskakując niczym worek kartofli.
-Nie marudź, mogę ci załatwić protezę!- odkrzyknął Kamil, zagłuszany przez warkot samochodu jadącego po dziurach.
Maciek już otwierał usta by coś odpowiedzieć, gdy nagle wielki ciemny kształt spadł z nieba z szybkością pocisku i wylądował przed busem, tarasując im drogę.
Zahamowali z piskiem opon. Na grzbiecie wielkiej, zielonej smoczycy, oblizującej pysk z wyraźną lubością, siedziała Paulina. Wzrok miała błędny, włosy rozwichrzone.
-Kamilku, wyjdź po dobroci!- krzyknęła, ciągle siedząc na grzbiecie smoczycy.
-A co jeśli nie wyjdę?- odkrzyknął Kamil z wnętrza busa, chowając się przed jej wzrokiem.
-To po ciebie przyjdę! I nie będzie to miła sytuacja!
-Wiesz co, może lepiej wyjdźmy wszyscy- szepnął Radek.
-Tak, nie zostawimy cię stary- dodał Kuba.
-Mimo że przez ciebie może nie bedę mógł mieć już dzieci- powiedział Maciek, dalej nienaturalnie wysokim głosem.
Wszyscy otworzyli więc drzwi busa i powoli z niego wyszli. Utworzyli ochronny mur wokół Kamila; na widok tego ostatniego oczy Pauliny zwęziły się drapieżnie, a smoczyca zasyczała cicho.
-Więc... Gdzie mój prezent?
Tego się Kamil nie spodziewał.
-Jaki prezent?
-No, ten po który wyszedłeś, by mi go kupić. Gdzie on jest?
-Ona jest nie teges, nie?- szepnął półgębkiem Kuba do Kamila.
-Mówiłem wam przecież- odszepnął tamten.
-Nie rozmawiać!- głos Pauliny strzelił niczym bicz w ciszy która zapadła.- No więc... gdzie jest ten prezent?
-Słuchaj- powiedział spokojnie Kamil, postępując powoli dwa kroki do przodu z podniesionymi rękami, niczym policjant podchodzący do samobójcy- ja nie mam żadnego prezentu. Uciekłem, bo mnie więziłaś. Nie chcę cię, rozumiesz? Jesteś za młoda na ślub, a ja cię wcale nie kocham.
Oczy Pauliny zaszkliły się łzami.
-Nie... kochasz... mnie?- wychlipała.
-Nie- powiedział stanowczo Kamil.
Paulina otarła łzy z oczu.
-Przepraszam cię, ja już nie będę. Ja tylko chciałam trochę z tobą pobyć... Przepraszam.
Kamil uniósł brwi, zaskoczony nagłą zmianą sytuacji.
-Ty tak na serio?
-Nie, no coś ty, blefowałam. Smoczyco, bierz ich! Tylko uważaj na mężusia!
Smoczyca ryknęła i rzuciła się w stronę chłopaków.
-NIE!-Kamil zastąpił jej drogę. Stanęła, zaskoczona.
-Miałaś być wegetarianką- przypomniał, patrząc jej w oczy z całą stanowczością.
-Nie dałeś mi autografu! Poszedłeś sobie!- krzyknęła histerycznie, odepchnęła go łapą i rzuciła się w stronę Kuby. Ten wskoczył zwinnie na jej łeb, tam gdzie jeszcze chwilę wcześniej siedziała Paulina.
-Spokojnie!- powiedział do reszty oniemiałych chłopaków, podczas gdy podskakiwał jak szalony, gdy bestia próbowała zrzucić go z siebie.- To lepsze niż rodeo!
Nagle smoczyca rozłożyła skrzydła i wzbiła się w powietrze, lecąc zygzakiem i o mało nie zgniatając im busa potężną łapą.
-Kuba!- krzyknęli, obserwując niknącą plamę na niebie.
-Buahahaha!- rozległ się śmiech Pauliny i Kamil poczuł, że ktoś obejmuje go z tyłu żelaznym uściskiem.- Nie tak to zaplanowałam, ale i tak jesteś mój, tylko mój! Już nigdy cię nie wypuszczę, będę cię tulić, i ściskać, i całować, i...
-BANNNG!
Paulina leżała ogłuszona na ziemi, a nad nią stał, z uniesioną patelnią w ręku i w obronnej pozie, Maciek, patrząc z głupią miną na to co właśnie zrobił.
-Skąd masz patelnię?- zapytał Kamil, gdy już doszedł do siebie.
-Och, no wiesz...- przyjaciel zaczerwienił się.- Czasem głodnieję w drodze.
-A co się stało z Kubą?- zapytał niespokojnie Radek, mrużąc oczy w słońcu i wypatrując na niebie czarnej plamki.
Jednak na Kubę nie musieli długo czekać. Nadleciał po chwili na grzbiecie nad wyraz spokojnej, chociaż trochę zapłakanej smoczycy.
-Co się stało?- zapytali, podchodząc do niego, gdy zszedł już ze smoka z zadowoloną miną.
-Okazuje się, że jestem całkiem niezłym psychologiem- powiedział z dumą Kuba, klepiąc smoczycę po łuskowatej nodze.- Opowiedziała mi swoją historię i poznałem jej trudne sprawy. I zaradziliśmy im.
-Dziękuję, Kubusiu Puchatku- mruknęła smoczyca, bardzo zadowolona. Obdarzyła Kubę czymś w rodzaju bardzo mokrego pocałunku i odleciała.
-I pamiętaj- zawołał za nią Kuba, machając jej- tylko poranną kawę!
-No dobra, a co zrobimy z nią?- Szymon wskazał głową na wciąż nieprzytomną Paulinę, ogłuszoną ciosem niszczycielską patelnią.
-Chyba mam pomysł- powiedział powoli Kamil.

***

-Co... gdzie ja jestem?
Paulina pomasowała sobie obolałą głowę. Rozejrzała się. Leżała w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach. Zerknęła na okładkę leżącej obok płyty. Była to Szanuj, płyta Starguardmuffin.
-Zaraz, gdzie jest Kamil, mój mężuś? Gdzie jest mój mężuś?!- krzyknęła histerycznie.
Do pokoju wpadła Klaudia.
-Co się stało? Czemu krzyczysz?
-Tu gdzieś był Kamil! Kamil, trzymałam go w Toi Toiu! Miał być moim mężem! Gdzie on jest?!
-Uspokój się. Nie ma żadnego Kamila. To był tylko sen. Poszłaś po koncercie do domu i zasnęłaś, to wszystko. Spałaś bardzo długo, to trzeba ci przyznać. Cały czas tu byłam, oglądałam telewizję.
-Więc... więc nie było mężusia?- zapytała płaczliwie Paulina.
-Nie.
-Och, szkoda...
-Ja już pójdę, muszę iść do domu. Cześć!- Klaudia szybko pożegnała się z przyjaciółką i wyszła z jej domu. Na ulicy wyjęła z kieszeni swoją płytę "Szanuj" i uśmiechnęła się do niej marzycielsko. Na wewnętrznej okładce, tuż obok papugi, widniał tekst: "Dla Klaudii, za pomoc-" i podpisy całej piątki z zespołu, z największym autografem Kamila. Schowała płytę z powrotem do kieszeni i poszła do siebie, uśmiechając się jak głupia do wszystkich.

***

-Myślisz, że łyknie tą bajeczkę?- zapytał Kuba, gdy szli ulicą Wrocławia, gdzie miał się odbyć ich następny koncert.
-Och, na pewno- powiedział Kamil z białym kapeluszem nasuniętym na czoło, dużymi przeciwsłonecznymi okularami i dredami schowanymi pod kapturem.- Nie należała do zbyt bystrych. Zresztą Klaudia obiecała wszystko załatwić za autografy i zdjęcie.
-Wiesz co, czasem aż się boję tych dziewczyn- mruknął Szymon, patrząc na grupkę rozchichotanych dziewczyn które przeszły obok nich, rzucając zalotne spojrzenia.
-To jak ja mam się czuć?- uśmiechnął się Kamil, czym doprowadził grupkę stojących obok nastolatek do granicy omdlenia.
-Niepotrzebny ci ten kamuflaż. Z nami i tak każdy pozna, że to ty- mruknął Maciek.
-Ciekawe że jeszcze się nie rzuciły- szepnął Radek, patrząc ze strachem na coraz więcej zbierających się wokół nich dziewczyn.
Jakby tylko na to czekały, tabun płci żenśkiej w różnym wieku puścił się biegiem do piątki chłopaków, wzniecając tuman kurzu i płosząc stado gołębi.
-Uciekaj, my je zajmiemy!- krzyknął Kuba, wypychając Kamila poza pole rażenia fanek.
-Żywcem mnie nie weźmiecie!- wykrzyknął Kamil, biegnąc chodnikiem. Wskoczył do swojego audi, zatrzasnął za sobą drzwi, odpalił silnik i odjechał z piskiem opon, wyrzucając przez okno okulary, które natychmiast porwał tłum wygłodniałych fanek.
-Przynajmniej tu nie ma Toi Toi- zaśmiał się, pędząc ulicami miasta.- Ale ciągle mam wrażenie, że o czymś zapomnieliśmy...

***

-Halo? Jest tu kto? Jestem związany!
Duchowny leżał na zimnej kamiennej posadzce lochu, tam gdzie rzuciła go Paulina. Zdążył już pozbyć się knebla i teraz głośno wzywał pomocy.
Rozległy się kroki. W drzwiach stanęła, z groźnym błyskiem w oczach, jego porywaczka.
-Wiedziałam- wysyczała.- Zawsze gdy Klaudia kłamie, nos jej się marszczy.
-Zamierzasz mnie wypuścić?- zapytał z nadzieją ksiądz, prostując się w swoich więzach.
-Nie- odpowiedziała Paulina krótko, przechodząc obok niego i podchodząc do Toi Toia.
-Ale...
-Cisza, myślę- warknęła; staruszek natychmiast umilkł.
-Jeszcze mi za to zapłacisz, mężusiu- syknęła złowrogo, wpatrując się w pustą przestrzeń toalety.- Jeszcze mi zapłacisz...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Brzózka dnia Wto 17:26, 26 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natty
United
United



Dołączył: 24 Sty 2011
Posty: 1562
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:10, 26 Lip 2011    Temat postu:

DZIEWCZYNY !!!!!!!!!! Pół godziny temu dowiedziałam sie, ze lecę do Egiptu, bo są wolne miejsca. Dopiero sie rozpakowałam po obozie i już musze sie pakowac. Teraz mam 20 minut na zgranie zdj z aparatu. Matko ... NIE OGARNIAM !

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brzózka
United
United



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:45, 26 Lip 2011    Temat postu:

Ojaaa, Natty, ale super, gratuluję. Very Happy Egipt, wow... Tylko uważaj tam na te zamieszki (no chyba że już się skończyły) Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gyal
Prawdziwy StarGuard
Prawdziwy StarGuard



Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:51, 26 Lip 2011    Temat postu:

o Natty, super
udanego wyjazdu życzę, choc napewno taki będzie Smile

Brzózka, fajne zakończenie...
nie no uśmiałam się na maksa..."To lepsze niż rodeo" Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monn..!xD
United
United



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 1105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głuszyca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:57, 26 Lip 2011    Temat postu:

Natty, masz fajnie Smile do Egiptu sama chętnie bym się wybrała.....

Brzózka, uwielbiam te opowiadanie Very Happy a zakończenie.... mega Razz humor polepszony od pierwszego zdania Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brzózka
United
United



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:31, 26 Lip 2011    Temat postu:

Dzięki dziewczyny Very Happy Miałam przygotowane dwa zakończenia, ale drugie było takie "mdłe", więc wstawiłam to Smile Kurczę, teraz żałuję tylko że nie udało mi się wstawić do opowiadania "terapii" smoczycy i Kuby xD No ale trudno.
Teraz mi tak smutno trochę, że to zakończyłam, bo wielką frajdę miałam jak to pisałam... No ale trudno, może kiedyś coś naskrobię w podobnej tematyce, ale wątpię Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gyal
Prawdziwy StarGuard
Prawdziwy StarGuard



Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:02, 26 Lip 2011    Temat postu:

Brzózka, to napisz inną historię dotyczącą Kamila i jego psychofanek...napewno wymyślisz coś ciekawego Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monn..!xD
United
United



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 1105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głuszyca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:30, 26 Lip 2011    Temat postu:

noo wymyśl coś jeszcze Smile wciągnęłam się w to....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martaa
Prawdziwy StarGuard
Prawdziwy StarGuard



Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawadzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:31, 26 Lip 2011    Temat postu:

Haha! Boskie! XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monn..!xD
United
United



Dołączył: 19 Lut 2011
Posty: 1105
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Głuszyca
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:17, 27 Lip 2011    Temat postu:

to wstaw jeszcze tą terapię jestem bardzo ciekawa co Kuba tej smoczycy nagadał

aaaaa.... co ja zrobiłam wyfarbowałam się na czerwono!!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Monn..!xD dnia Śro 10:47, 27 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brzózka
United
United



Dołączył: 23 Lut 2011
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:39, 27 Lip 2011    Temat postu:

gyal, no bo ja wiem... Tutaj miałam już mniej więcej scenariusz gotowy... Może i coś napiszę, ale tymczasowo nie mam pomysłu. Jak coś mi wpadnie do głowy, to was powiadomię. N chyba że mi pomożecie wymyślić, co ma się tam dziać Very Happy
Monn, ale że na czerwień Michała Wiśniewskiego? Wink Pokaż zdjęcie, to ocenimy. Może nie jest aż tak źle.
Ok, skoro chcesz bym wstawiła to proszę bardzo:

DODATEK SPECJALNY

Kuba, trzymając się kurczowo rogów na głowie smoczycy, podskakiwał jak szalony, próbując nie spaść z głowy wściekłej bestii. Nie było to jednak zbyt łatwe, jako że wznosili się coraz wyżej i wyżej.
-Przestań!- krzyknął jej do ucha.
-To ty przestań!
-Ale co mam przestać?
-Nie łap mnie za rogi, mam tam łaskotki!
-Och... Przepraszam...
Złapał się szybko dwóch wypukłości nad jej oczami; smoczyca natychmiast przestała wierzgać.
-Uff... Tak już lepiej...- mruknęła i wylądowała na dużej polanie w środku lasu.
Kuba zeskoczył zwinnie z jej głowy na ziemię i otrzepał się.
-No, muszę przyznać, że mi zaimponowałeś- mruknęła smoczyca, zwijając się w kłębek i ziewając.- Niewielu wskoczyłoby mi na głowę. Nie mówię, że to jest przyjemne, ale dotychczas zawsze każdy uciekał tak, że najczęściej gubił portki po paru metrach. Próbowałeś kiedyś jeść portki? Nie są zbyt smaczne. Najgorsze są jeansy, takie łykowate... A najlepsze bojówki, taki mają materiał co fajnie mlaszcze w zębach. A...
-Tak, na pewno są świetne- przerwał jej Kuba.- Nie żebym był niezadowolony, ale czemu nie chcesz mnie zjeść?
Smoczyca zamrugała, zaskoczona.
-Mam cię zjeść?
-Nie, nie! Tylko Paulina kazała ci nas zaatakować, a ty się rzuciłaś no i...
-Och, to była tylko taka przenośnia- smoczyca machnęła łapą.- Nie miałam zamiaru was zjeść. Tylko udawałam. Bo- ściszyła głos- ja się jej boję.
-Kogo?
-No, jej- szepnęła.
-Pauliny?
Smoczyca pokiwała głową.
-Ale to ty przecież zioniesz ogniem, masz pazury, i, no... jesteś ogromna!
Niespodziewanie smoczyca poruszyła się gniewnie.
-Tak, jestem ogromna!- powiedziała histerycznie.- Jestem ogromna! Każdy mi to mówi! A ja nie chcę być ogromna!
-Hej, hej, spokojnie!- Kuba uniósł ręce w obronnym geście.- Nie miałem nic złego na myśli! Jesteś całkiem... całkiem...
Smoczyca uniosła brew.
-No, całkiem... mięsista.
-MIĘSISTA?!
-Nie, to znaczy... Może zaczniemy od początku? Usiądź sobie wygodnie, uspokój się i ten... Opowiedz mi swoją historię...
Smoczyca zachlipała. Otarła łapą łzy i położyła się, z pyskiem na poziomie oczu Kuby, wpatrując się w niego.
-No bo widzisz, jestem bardzo samotna- powiedziała cicho.- Nie ma tu żadnego innego smoka, więc długo byłam sama... Pożerałam tylko turystów, którzy zabłądzili. Oj tak, to były czasy- westchnęła marzycielsko.- Zawsze z nimi troszkę rozmawiałam, wiesz, by dodać im otuchy. Ale oni zawsze krzyczeli tylko: "Aaaa! Smok!" i mdleli. Co prawda, był taki jeden, co krzyknął: "Wiedziałem, że ta amfa była szemrana!" Po nim tak dziwnie mi się odbijało...- zmarszczyła brwi.- No nieważne. Ale od tych wszystkich ludzi strasznie tyłam. A jakie gazy miałam! Ludzie myśleli że to wulkan, a to byłam ja- zachichotała.- Próbowałam to rzucić, ale się nie dało. I wtedy jeden taki dał mi fajki. Myślał pewnie, że będę wolała fajki od niego... Bądź co bądź, zaczęłam palić. I jeszcze bardziej utyłam, bo połykałam połowę petów.
-Nie myślałaś, by zerwać z nałogiem?- zapytał Kuba kojącym głosem.
-No, nie. Przynajmniej miałam co robić, jak nie jadłam ludzi. Tylko że potem przyszedł osioł z takim niemiłym zielonym glutem. Mówiłam już to Kamilowi. Wydawało mi się, że ten osioł jest miły, ale on mnie wykiwał i powiedział, że nie może być w strefie dla ziejących. No to się wkurzyłam, powiedziałam mu że mam alergię na gluty i wywaliłam ich obu z zamku. Bo wtedy mieszkałam w zamku. Świetny metraż, a jaki widok z okna! No ale wylali mnie z posady i zamieszkałam tu, i poznałam Pulinę, i zobaczyłam Kamila w telewizji, i ona go porwała, a ja miałam go pilnować, ale uciekł i teraz walczy z Pauliną.
Zapadła cisza.
-I masz problem, bo...?
-No bo jestem gruba! Zobacz na te uda!
Podsunęła mu pod nos swoją wielką łapę.
-Niezły sklep mięsny, wiedzę tu cellulit wczesny- zrymował Kuba.
-Och, dziękuję bardzo!- mruknęła obrażona.
-Hej, żartowałem! Nie myślałaś kiedyś, by po prostu przejść na dietę?
-Na dietę?- powtórzyła oniemiała.
-No tak. Wtedy ludzie jedzą tak mało, że zaczynają chudnąć, aż ich to zadowala.
-A ludzie się wliczają w tę dietę?
Kuba spojrzał na nią krytycznie.
-Sama mówiłaś, że od nich puchniesz.
-Ale są tacy smaczni...- powiedziała żałośnie.- Nawet małego paluszka?
-Nawet paluszka.
-Nawet uszka?
-Nawet uszka.
-Nawet ptaszka?
-Nawet... zaraz, co?!
-Nic, nic- powiedziała szybko, odwracając głowę.
-Narazie powinnaś jeść tylko warzywa i owoce- ciągnął tonem dietetyka.- A na śniadanie tylko kawę. Żadnych ludzi, jasne?
-Jasne, jasne- burknęła tamta.
-No, to dobrze. I żadnych papierosów ani fajek, są bardzo niezdrowe.
-Ale z ciebie tyran- mruknęła, zwieszając głowę.
-Możesz jeść lizaki. Tak robią palacze, gdy chcą się oduczyć palenia.
-Lizaki??
-Takie słodkie rzeczy do lizania na patyku. Trzymasz je w buzi i są jak fajki.
-Ale nimi nie są?
-Nooo... Nie.
-Dziwne- skomentowała.
-Poza tym, nawet jeśli nie uda ci się schudnąć, musisz zaakceptować swoje ciało takim, jakie jest. Musisz być zadowolona z siebie, bo przecież liczy się wnętrze. Kiedyś na pewno znajdziesz jakiegoś miłego smoka, który pokocha cię taką, jaka jesteś. Spójrz na Kamila! Każda laska się do niego garnie, a czy jest ładny?
Pytanie zawisło w powietrzu bez odpowiedzi.
-Dobra, nie o to chodzi. Chodzi o to, że musisz docenić siebie, by inni cię docenili. Rozumiesz?
Smoczyca pokiwała głową.
-Jaki ty jesteś mąąąądry...- powiedziała z niekłamanym podziwem.
-No wiem, nie wyglądam na takiego- powiedział Kuba i z głupią miną mającą wyrażać dumę odgarnął sobie włosy do tyłu.
-Może już lećmy- powiedział nagle, patrząc w niebo.- Nie wiadomo, co się dzieje z resztą chłopaków i z Pauliną.
-Dzięki, Kubusiu Puchatku- powiedziała czule smoczyca, pozwalając Kubie wejść na swój grzbiet.- Po raz pierwszy ktoś ze mną porozmawiał i nie uciekł lub nie trawił się potem w moim żołądku.
-Nie ma za co, mój... Prosiaczku- zaśmiał się Kuba.- A teraz lećmy. Pewnie Maciek zdążył już coś narozrabiać.
I wzieśli się w niebo nad wierzchołki drzew.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
martaa
Prawdziwy StarGuard
Prawdziwy StarGuard



Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 289
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zawadzkie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:46, 27 Lip 2011    Temat postu:

Nasz dzielny i mądry Kuba! ;d

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gyal
Prawdziwy StarGuard
Prawdziwy StarGuard



Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 424
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:36, 27 Lip 2011    Temat postu:

taa "Rudeboy" psychologiem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.SGMUFFIN.fora.pl Strona Główna -> Gadu Gadu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 107, 108, 109 ... 164, 165, 166  Następny
Strona 108 z 166

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin